„Była cała procedura bicia. Musiała oprzeć się o krzesło i wypiąć. Jeżeli przewinienie było lżejsze, mogła zostać w ubraniu, jeśli cięższe – dostawała lanie na gołą pupę. Bili oboje: i mama, i tata. Potem ona biła swoją siostrę”.
Po naszym tekście „Bite pokolenie. Mają po 40,50 lat i dopiero dziś mówią o strachu przed pasem i kablem od żelazka” dostajemy od Was listy, czytamy wszystkie komentarze pod wstrząsającym reportażem Moniki Redzisz. Dziękujemy, że podzieliliście się swoimi doświadczeniami — niełatwymi, bo często to właśnie Wy byliście ofiarami przemocy w dzieciństwie albo jej świadkami. Niektórzy mówią o niej po raz pierwszy, wspominają. Chcemy, żeby przestrzeń pod naszymi reportażami była bezpieczna, dlatego uważnie ją obserwujemy i reagujemy.
Opowieści naszych Czytelniczek i Czytelników — Wasze opowieści — utwierdzają nas w przekonaniu, jak ważny i potrzebny temat poruszyłyśmy na łamach „Wysokich Obcasów”. Jedni piszą, że doświadczali przemocy codziennie. Że pas, „razy”, lanie były zawsze: za spóźnienie, za uniesiony głos, za nic.
Piszecie o tym, że panowała akceptacja i przyzwolenie dla przemocy. Podobnie mówili bohaterowie i bohaterki reportażu Moniki Redzisz: „To było największe przekleństwo tamtych czasów: wszyscy uważaliśmy, że to jest normalne”. Co mówili rodzicie, którzy bili? „Trzeba wlać na zapas. Wtedy jest spokój".
Opowiadacie, jak próbujecie skonfrontować rodziców, opiekunów, z krzywdą, którą wyrządzili. I jaki opór spotykacie, wyparcie. Jest mnóstwo osób, które nie chcą pamiętać, które mówią: „Przesadzasz, wcale tak nie było, dopowiadasz sobie po latach, wyolbrzymiasz”. Są też głosy kontrowersyjne: że tak po prostu było, że teraz nie można pozwalać sobie na ocenę, bo żyliśmy w innych czasach i dzieci wychowywało się "surowiej". Nie ma usprawiedliwienia dla przemocy. Bicie było i jest przemocą.
Czytałam reportaż Monika Redzisz i myślałam o dzieciach, które znałam: o tym ośmioletnim koledze z podwórka u babci, który dostał pasem, bo przeszedł przez ulicę na drugą stronę bez pytania, o koleżance, która musiała klęczeć na grochu, bo odpysknęła matce, o uczniu, który w podstawówce dostał od nauczyciela linijką tak, że nie mógł wziąć długopisu do ręki.
Wszyscy widzimy zmianę. Spada odsetek osób, które doświadczały w dzieciństwie bicia lub kopania. Mimo to wciąż, według danych Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę, 39 proc. badanych rodziców więcej niż jednokrotnie zdyscyplinowało swoje dzieci za pomocą kar cielesnych.
Według WHO i ISPCAN (International Child Abuse Prevention Non-Profit) krzywdzenie w dzieciństwie stanowi jedno z największych zagrożeń rozwoju, zdrowia psychicznego i fizycznego oraz bezpieczeństwa dziecka. Jego negatywne konsekwencje mogą być widoczne także w dorosłym życiu. Te konsekwencje Monika Redzisz pokazała w swoim reportażu.
Jeśli znajdziecie siłę i ochotę, by podzielić się swoimi doświadczeniami, napiszcie do nas. Możecie to zrobić pod tekstem (są tam głównie opowieści osób, które doświadczyły przemocy), możecie napisać też bezpośrednio do redakcji. Czekamy na listy pod adresem: listy@wysokieobcasy.pl