Ksiądz umówił się na chemseks, ale nie wiedział, że bierze udział w dziennikarskiej prowokacji. Tak w skrócie można opisywać śledztwo Renaty Kim, która postanowiła sprawdzić, czy oskarżony o nieumyślne spowodowanie śmierci młodego mężczyzny ksiądz Krystian K. wyciągnął z tej tragedii jakiekolwiek wnioski.
Renata pojechała do Czeladzi, w której mieszka Krystian K., zainstalowała aplikację randkową dla mężczyzn i założyła sobie na niej konto, korzystając ze zdjęcia udostępnionego za zgodą jej znajomego. Na zdjęciu było widać tylko brzuch, klatkę piersiową i zarys brody. Na reakcję nie musiała zbyt długo czekać. Ksiądz Krystian W. napisał do niej "hey", a potem próbował umówić się na spotkanie w hotelu. Ta historia miała nieoczekiwany finał, a jeśli chcesz go poznać, przeczytaj tekst z najnowszego "Newsweeka". Znajdziesz go poniżej.
Serdecznie polecam!