Cień Putina sięga Budapesztu
Świadomość rosyjskiego zagrożenia burzy spokój Europy, także Europy Zachodniej. Rząd holenderski właśnie szykuje się do wyposażenia mieszkańców w zestawy pozwalające przetrwać trzy doby bez pomocy z zewnątrz, a – jak wynika z rozmowy mojego redakcyjnego kolegi Jerzego Haszczyńskiego z szefem tamtejszego MSZ Davidem van Weelem – koncentruje się też na obronie przed cyberatakami, szczególnie na systemy chroniące przed zalaniem jedną czwartą kraju znajdującą się poniżej poziomu morza. – Nie wiem, jaki jest ostateczny plan Putina względem Europy. Musimy być przygotowani na wszystko – mówi van Weel.
Tymczasem jedna rozmowa telefoniczna wystarczyła Władimirowi Putinowi, by przekonać Donalda Trumpa do nierozwijania planów wyposażenia Ukrainy w pociski dalekiego rażenia Tomahawk, które mogłyby „zachęcić” Kreml do przerwania agresji na ten kraj.
Ba, jakby prezydentowi Trumpowi było mało spektakularnej – nie bójmy się tego słowa – klapy, jaką było przyjęcie Putina z honorami na Alasce, chce spotkać się z nim po raz kolejny. Tym razem będzie go przekonywał do pokoju w rządzonym przez utrzymującego prorosyjską postawę Viktora Orbána Budapeszcie. Pytanie brzmi, jak ścigany za zbrodnie wojenne przez Międzynarodowy Trybunał Karny prezydent Rosji się tam dostanie? Ma to być pierwsza od 2021 r. podróż dyktatora do Europy.