Donald Trump znów hamletyzuje. A świat znów się dziwi
Ukraińcy byli już pewni, że Amerykanie wyślą im rakiety Tomahawk, których tak boi się Kreml. Ta broń mogłaby odwrócić losy wojny i prawie była już w rękach Zełenskiego. Ale tylko prawie. To jedno z tych „prawie”, od których wiele zależy. Klęska lub zwycięstwo. Pokój lub wojna. Więc tym razem „prawie” wychodzi na razie na korzyść Moskwy. Trump po dwugodzinnej rozmowie z Putinem uznał, ze Tomahawki mogłyby bardziej przysłużyć się eskalacji, niż pokojowi. Zatem przyjął argumenty Putina.
Swoją drogą dlaczego nie pojął, że skoro Putin próbuje mu wybić z głowy wyposażenie Kijowa w tą broń, to naprawdę się jej boi? Nie wiadomo. Wiadomo natomiast, że dojdzie do kolejnej rundy rozmów Trumpa z Putinem. Tym razem w Budapeszcie, u miłującego pokój kumpla Trumpa Viktora Orbána. Ten europejski wielbiciel Donalda Trumpa daje, zdaniem tego ostatniego, szanse na skuteczne rozmowy. Poczekamy. Zobaczymy. A ludzie w Ukrainie masakrowani są bez przerwy.
Nad Wisłą też w polityce całkiem gorąco. W dwulecie wygranych przez koalicję wyborów obudził się Donald Tusk i rozpoczął medialną ofensywę. To dobrze, choć warto dodać, że wywiad u Wojewódzkiego nie poprawi relacji wewnątrz koalicji. A co może poprawić? Czytajcie uważnie „Rzeczpospolitą” i rp.pl, dużo o tym piszemy. Boguslaw Chrabota.