Sponsor newslettera:
Mediaplanet

Sobota, 28 czerwca 2025

Monika Tutak-Goll
redaktorka naczelna Wysokich Obcasów


Chciałbym wziąć urlop rodzicielski – powiedział do swojego pracodawcy mój mąż i wierzcie mi – jeszcze kilkanaście lat temu była to w niektórych miejscach pracy deklaracja niesłychanie odważna. Nie wszyscy szefowie z zadowoleniem przyjmowali decyzję mężczyzn o tym, by wykorzystać przysługujące im prawnie dni do opieki nad dzieckiem. Byli zdziwieni, zaskoczeni, niektórzy reagowali półuśmiechem, rzucali stereotypowo: „Ale to żona nie zostanie z dzieckiem?", „Po co ci to, skoro urlop rodzicielski i tak jest krótki, a my robimy teraz ważny projekt, wypadniesz z niego".

Byliśmy przy pierwszym dziecku rodzicami tak samo zielonymi, tak samo brakowało nam wiedzy, pewności siebie, umiejętności. Tak samo nabieraliśmy doświadczenia, korzystaliśmy z rad otoczenia, naszych matek. Mieliśmy równy start w opiece nad dzieckiem. Nikt z nas nie urodził się z umiejętnością zmieniania pieluchy, zapinania kaftaników, odpowiedniego układania bobasa i odbijania po karmieniu.

Mąż sprawdził się jako świetny opiekun. To on uczył noworodka odruchu ssania, na własnym palcu, by załapał karmienie piersią. Ja byłam po porodzie zbyt zmęczona, zrezygnowana, brakowało mi wtedy siły i determinacji. To on kąpał syna, obcinał paznokcie – ja się tego po prostu bałam. Każda z tych chwil sprawiała, że czuł się potrzebny, coraz bardziej zaangażowany. I co najważniejsze: budował z dzieckiem bliskość.

Dr Kamil Janowicz z Centrum Badań nad Rozwojem Osobowości na Uniwersytecie SWPS tłumaczy w "Wysokich Obcasach", że Polska, poza krajami skandynawskimi, ma jeden z najbardziej rozbudowanych systemów urlopów dla rodziców na świecie – zarówno dla matek, jak i ojców. Ekspert przedstawia wszystkie możliwości. I dodaje: nadchodzi zmiana.

Z danych GUS-u wynika, że w 2024 roku z 14-dniowego urlopu dla ojców skorzystało 64 procent uprawnionych. GUS ocenia ten wynik jako dobry, bo z roku na rok odsetek ojców zainteresowanych urlopami ojcowskimi rośnie.
- Żeby odnaleźć się jako tata i zbudować z dzieckiem więź, potrzeba czasu. I obecności – mówi dr Janowicz.

Moje pokolenie było wychowywane przez ojców mniej dostępnych. Czasem byli to ojcowie, którzy w rodzinie stali na piedestale. Pięknie opowiada o tym Marianna Stuhr. Tęskni za ojcem, wspomina najmilsze spędzone z nim chwile, ale nie ukrywa, że relacja z nim nie należała do najłatwiejszych. Brakowało jej jego obecności. Bo to, co najważniejsze w relacji rodzica z dzieckiem, to właśnie obecność, od samego początku.

W NAJNOWSZYM NUMERZE

NIE PRZEGAP

WARTO PRZECZYTAĆ