Marszałek pod wielką presją
Nieuznawana przez Koalicję Obywatelską, ministra sprawiedliwości oraz dużą część prawników i międzynarodowe trybunały Izba Kontroli Nadzwyczajnej Sądu Najwyższego uznała zasadność trzech protestów wyborczych. Pierwszy dotyczył słynnych kilkunastu komisji wyborczych, w których zamieniono wyniki Karola Nawrockiego i Rafała Trzaskowskiego.
Powstaje jednak pytanie, czy można uznać protest wyborczy rozpatrzony przez nieuznawaną Izbę Kontroli Nadzwyczajnej?
Komentując decyzję nieuznawanej izby Sądu Najwyższego premier Donald Tusk po raz kolejny odniósł się do ważności wyborów. Był tym razem w znacznie mniej żartobliwym nastroju niż ostatniej soboty, gdy powątpiewał w wynik wyborów z 1 czerwca, w których, według uchwały PKW, zwyciężył Karol Nawrocki. – Jeśli chodzi o moją ocenę, nie decyzję, bo to nie rząd podejmuje decyzje, mało prawdopodobne jest, by skala nieprawidłowości wypaczyła w sposób zasadniczy wynik wyborów – powiedział w Brukseli szef rządu.
Jest to o tyle ciekawe, że wydawało się, że premier zgadza się z tymi głosami w Koalicji Obywatelskiej, które domagają się unieważnienia wyborów, przekonują, że komisje wyborcze zostały przejęte przez „braci Kamratów”. To też z KO płyną sygnały o tym, że marszałek Sejmu Szymon Hołownia powinien przerwać Zgromadzenie Narodowe, które musi rozpisać celem zaprzysiężenia nowego prezydenta.
Dlaczego miałby tak zrobić? Wówczas – kombinują kombinatorzy – pełniącym obowiązki głowy państwa zostałby Hołownia, który podpisałby ustawy „przywracające praworządność”, ponownie przeliczono by głosy, co miałoby doprowadzić do stwierdzenia fałszerstw wyborczych i rozpisania kolejnych wyborów. Tyle tylko, że Hołownia na to wcale ochoty nie ma. I widać, że koalicjanci coraz bardziej sceptycznie podchodzą do co bardziej krewkich głosów płynących z KO. I wcale nie mają ochoty uczestniczyć w przywracaniu praworządności w formie zamachu na praworządność. Przeciwnie. Władysław Kosiniak-Kamysz spotkał się z Karolem Nawrockim, by omówić kwestie przejęcia zwierzchnictwa nad siłami zbrojnymi. Dał tym wyraźnie sygnał, że uznaje Nawrockiego za prezydenta elekta, odcinając się tym samym od różnych pomysłów dotyczących nieodebrania od niego przysięgi przez Zgromadzenie Narodowe.