Inwestorzy mogą obawiać się dwóch rzeczy, jeżeli chodzi o polską politykę.
Po pierwsze tego, że brak porozumienia między rządem i prezydentem uniemożliwi uporządkowanie budżetu, który notuje bardzo duży deficyt. To dlatego polskie obligacje zachowywały się od połowy maja gorzej niż niemieckie – nie dużo gorzej, ale różnicę było widać. I z rozmów z inwestorami też wnioskuję, że polityka jest teraz w centrum ich uwagi.
Druga obawa może dotyczyć podejścia do spółek skarbu państwa. Nie da się ukryć, że inwestorzy zagraniczni bardziej obawiają się pod tym względem obecnej opozycji niż strony rządowej. Analitycy Domu Maklerskiego BOŚ tak pisali w swoim majowym raporcie miesięcznym: „Scenariusz zwycięstwa kandydata opozycji jawi się jako potencjalnie niepokojący dla rynków. Wygrana kandydata opozycyjnego mogłaby uderzyć w nastroje inwestorów zagranicznych i prawdopodobnie odwrócić część wypracowanego z trudem re-ratingu polskiego rynku. Taki rezultat sygnalizowałby możliwy powrót do mniej prorynkowej konfiguracji rządzącej w 2027 r. (lub wcześniej), co zaburzyłoby wiarę tych, którzy obstawili zwrot Polski w 2023 r. Inwestorzy zaczęliby obawiać się powrotu do „podręcznika z czasów PiS”: upolitycznione zarządzanie spółkami, nieprzewidywalność polityki gospodarczej i konflikty z UE na tle praworządności”.
Negatywną reakcję w obligacjach i akcjach polskich w stosunku do innych krajów widać było między połową maja a połową czerwca. Jednak w ostatnich dniach, a szczególnie w czwartek, nastąpił wyraźny ruch w stronę polskich aktywów. Akcje rosły dużo mocniej niż reszta świata, zyskiwały również obligacje oraz polska waluta.
- W czwartek polskie akcje zyskały średnio 2,5 proc., podczas gdy na przykład niemiecki DAX tylko 0,5 proc., a amerykański S&P500 0,7 proc.
- Rentowności polskich 10-letnich obligacji skarbowych spadły w ciągu dwóch dni o 0,25 pkt proc. (czyli ich ceny rosły – ceny poruszają się odwrotnie do rentowności), podczas gdy niemieckich wzrosły o 0,05 pkt proc.
- Kurs złotego do euro w ciągu dwóch dni umocnił się o 1 proc. i tym samym wrócił do poziomu z połowy maja, sprzed pierwszej tury wyborów prezydenckich.
Wygląda to tak, że rynek próbuje otrząsnąć się z szoku politycznego po wyborach i zostawić politykę na boku. Czy to się w pełni uda? Wiele będzie zależało od decyzji politycznych – od tego, jak rząd podejdzie do deficytu budżetowego, w jaki sposób będzie traktował spółki skarbu państwa, jak będzie wyglądało przekazywanie Polsce funduszy europejskich.
Choć ostatecznie najważniejsze będzie co innego: kontekst geopolityczny oraz wyniki firm. W ostatnich latach największe przeceny polskich aktywów w relacji do świata były wywoływane przez wstrząsy zewnętrzne: pandemię, wojnę w Ukrainie, obawy o nastawienie USA do Europy i NATO. Największe dyskonto pod względem wskaźników wyceny w indeksie MSCI Polska (m.in. we wskaźniku cena do zysku, czy cena do wartości księgowej) miało miejsce w połowie 2020, połowie 2022 oraz połowie 2024 r. Za każdym razem powodem były czynniki międzynarodowe. I za każdym razem rynek w końcu wracał do wzrostów, koncentrując się na fundamentach gospodarki.
Na tyle tych czynników polski konflikt polityczny to pestka. Pod względem politycznym Polska nie różni się istotnie od krajów rozwiniętych – przechodzi głębokie pęknięcie polityczne i zmiany instytucjonalne. |