Na pewnej imprezie rodzinnej zaledwie kilka lat temu ktoś zarzucił mi, że chociaż mam już tyle lat, to nie mam jeszcze żony
Ja nic nie odpowiedziałem, ale wewnątrz byłem oburzony- jak można mi jeszcze zarzucać jakąś winę że nie mam partnerki, skoro przecież odkąd skończyłem jakieś 14 lat, o niczym innym nie marzę, o niczym innym nie myślę, niczego innego nie pragnę, z powodu braku niczego innego nie cierpię tak mocno i całe życie żyłem w przekonaniu, że mi bardziej zależało na tym, żeby mieć partnerkę niż większości, bo inni skupiali się na wielu innych sprawach, na graniu w piłkę, na bisnesach, na piciu wódki, itp itd
Więc robienie mi jeszcze wyrzutów, ż ja nie mam partnerki? Oburzające! To jakby kopanie leżącego!
Byłem przecież przekonany, że to nie zależy ode mnie, że nic już więcej nie mogę zrobić
W szkole i na studiach było wokół mnie dużo dziewczyn, po skończeniu edukacji juź nie, ale intensywnie korzystałem z serwisów rankowych, więc robiłem co mogłem, a nie wyszło
Jednak ta krytyka, w połączeniu z kilkoma innymi rzeczami, które dopiero w ostatnich latach dotarły do mojego umysłu, sprawiła, że pojąłem, że rzeczywiście to na pewno niczyja wina poza mną, że nie mam partnerki, a skoro niczyja wina poza mną, to wina może być tylko moja. A więc i jednak to ode mnie zależy i zawsze zależało
|