|
Ela
Ani lepsza praca, ani większe mieszkanie, droższy samochód, markowe torebki, buty i ubrania nie dadzą nam szczęścia, jeśli nie mamy go w sobie.
Jeśli nie potrafimy się cieszyć tym, co mamy.
Nie ma nic złego w posiadaniu rzeczy, żeby była jasność.
Każdy człowiek ma potrzebę i pragnienie domu, ubrań, przedmiotów... i to jest zupełnie naturalne.
Problem powstaje kiedy ta potrzeba jest tak silna, że człowiek dąży do tego, by mieć więcej i więcej... a i tak nie czuje w życiu spełnienia i szczęścia.
Czuje pustkę.
Będąc w takich miejscach jak hiszpańskie Puerto Banús czy francuskie Saint Tropez, przychodzą takie przemyślenia ;)
Czy w tej większej łodzi z lądowiskiem dla helikoptera jest więcej szczęścia?
Czy lamborghini diamentowe na ulicach Marbelli daje więcej radości niż rower? ;) [wybaczcie fani motoryzacji... wiem, że rozumiecie mój przekaz ;)]
Byliśmy wczoraj w cudownym miejscu.
Jesteśmy teraz na południu Hiszpanii, na słonecznym wybrzeżu, i niedaleko nas są góry Sierra Nevada, z drugim największym szczytem górskim w Hiszpanii.
O tej porze roku są tam doskonałe warunki na narty i deski, co kto lubi ;) słońce, cudny śnieg, fantastyczni ludzie.
Ja nie jestem wytrawnym snowboarderem, więc żeby wejść w rytm po przerwie potrzebowałam zacząć od zjazdów z kimś.
I tak poznałam Franco. Hiszpana, który przez 5 miesięcy w zimie pracuje w Sierra Nevada, a latem wraca do swojego domu w Marbelli, gdzie pracuje na łódkach... w Puerto Banús właśnie.
Franco powiedział mi, że klimat Marbelii nie jest jego ulubionym klimatem.
Puerto Banús to szczególne miejsce, w którym ludzie lubią uzewnętrzniać zamożność swoich portfeli (albo kredytów na drogie ubrania i jachty).
Ale łódka... morze... surfing... góry... to jego życie.
Ja od razu pomyślałam.. ale cudowną ma pracę. Bez komputera. W górach, nad morzem, z ludźmi.
Franco mówi do mnie:
"wiesz, my tu jesteśmy jedną wielką rodziną. jak kończymy pracę, wyjeżdżamy na sam szczyt, tam, gdzie jest obserwatorium, bierzemy wino, sery, oglądamy zachód słońca... a potem przy pełni księżyca zjeżdżamy na dół. całą ekipą".
Mówi, że najważniejsze dla niego to...
cieszyć się.
Enjoy.
Górami, słońcem, morzem, i ludźmi wokół. Zjazdami.
Pieniądze, tak, są potrzebne, ale zupełnie nie o nie chodzi.
A wielu ludzi tak spędza swoje życie. Pracując, goniąc za pieniędzmi, kolejnymi stanowiskami, zapominając o tym, że tutaj i teraz wydarza się życie. I że to życie nie trwa wiecznie.
Radość, zabawa, bliscy ludzie, natura, dobre jedzenie i ruch... to najważniejsze wartości dla Hiszpanów.
Praca też jest dla nich ważna, ale nie jest centralnym punktem ich życia.
Cenią bardzo czas wolny, siestę i celebracje, których mają tutaj co najmniej jedną w miesiącu.
Celebrują wakacje latem przez 2 miesiące i w grudniu mają niemal miesiąc wolnego.
Przyznaję, że to prawdziwie ajurwedyjskie podejście! :)
I czuję, że tak trzeba żyć :)
|