Od dziś w kinach zaś oglądać można film
"Predator: Strefa zagrożenia" (na zdjęciu, fot. 20th Century Studios), który po raz pierwszy w serii głównym bohaterem czyni tego tytułowego.
Młody łowca Dek (Dimitrius Schuster-Koloamatangi), by udowodnić klanowi swoją wartość, rusza na planetę Genna – dom jednej z najniebezpieczniejszych bestii we wszechświecie. Młody Predator ma więcej charakteru niż umiejętności, szybko więc zdaje sobie sprawę, że by przeżyć, będzie potrzebował pomocy. Z tą przychodzi mu Thia (Elle Fanning) – uszkodzony syntetyk znanej z "Obcego" firmy Weyland-Yutani.
Trachtenberg pokazuje, jak dobrze czuje nie tylko kino akcji, ale i przygodową konwencję kina SF. Udaje mu się zaprezentować na ekranie nie tylko widowiskowe sekwencje akcji, ale też przenieść gatunkowy ciężar serii z horroru na lżejsze kino awanturnicze, jednocześnie mocno rozwijając zasady i niuanse szerszego świata przedstawionego.
Fani pierwszego "Predatora" mogą marudzić, że nie jest już tak brutalnie i dosadnie jak w latach 80., ale tak jak film ze Schwarzeneggerem przede wszystkim zgrabnie mieszał dwa całkiem odrębne gatunki, tak i nowy film udowadnia, że ta seria ma w sobie jeszcze mnóstwo niewykorzystanego potencjału, tylko czekającego na twórców tak kreatywnych jak Trachtenberg.