Komitet Noblowski nagradza, a Polska żegna bohaterów
Tym razem Donald Trump musi obejść się smakiem. Nie dostał Pokojowego Nobla, choć – jak sam twierdzi – skończył już kilka wojen. Akurat wiele wskazuje na to, że dzięki jego pośrednictwu rzeczywiście udało się zakończyć wojnę w Gazie i powoli możemy liczyć na to, że Bliski Wschód przestanie płonąć. Choć do pokoju jeszcze daleko, być może teraz zawieszenie broni potrwa dłużej i przestanie się lać krew. Może Donald Trump jeszcze trochę się postara i doprowadzi do sprawiedliwego pokoju na Ukrainie i wówczas już na pewno na nagrodę zasłuży…
Na razie tryumfuje Maria Corina Machado, wenezuelska opozycjonistka, w której ręce ta prestiżowa powędrowała w tym roku. Jak pisze Jerzy Haszczyński to idealna noblistka, walcząca z jedną z paskudniejszych dyktatur.
Na otarcie łez dla Trumpa trzeba powiedzieć, że Machado walczy z reżymem Maduro, który jest osobistym wrogiem amerykańskiego prezydenta, choć ten pewnie wolałby nagrodę dostać sam, nie zaś widzieć jak trafia do wroga jego wroga.
W Polsce tymczasem znacznie smutniej. Jednego dnia dotarła do nas wiadomość o śmierci dwóch wybitnych postaci. Śp. Adam Strzembosz był przykładem prawdziwego polskiego inteligenta, przedkładającego służbę ojczyźnie, która odzyskała niepodległość, nad własne interesy. Zasłużoną postacią antykomunistycznej opozycji był też Mirosław Chojecki, pionier wolnego słowa w Polsce.
Niech spoczywają w pokoju!