„Szymon ma już nas po prostu w d...” — pardon my Polish, ale to zdanie jednego z najważniejszych polityków Polski 2050 trafnie opisuje sytuację partii. W dwudniowym, nocnym serialu Polska 2050 Szymona Hołowni rekomendowała ministrę od funduszy unijnych Katarzynę Pełczyńską-Nałęcz na wicepremierkę w rządzie Tuska.
Partia była podzielona — zarówno w głosowaniu na Radzie Krajowej jak i podczas wyborów w klubie parlamentarnym Pełczyńska-Nałęcz zwyciężyła minimalnie. To właściwie ostatnia decyzja, którą udało się przeforsować Hołowni w partii jego imienia.
Odchodzący marszałek Sejmu ma już Polskę 2050 w głębokim poważaniu, bo robi to, co lubi najbardziej — zajmuje się sobą. Myślami jest już w Genewie, gdzie — również w myślach — mebluje dla siebie gabinet Wysokiego Komisarza ONZ ds. Uchodźców. Bardzo świadomie wymusił na swej partii rekomendację dla Pełczyńskiej-Nałęcz — to wprost wyzwanie, które rzuca Tuskowi. Hołownia nie cierpi Tuska, dlatego też uwielbia to, że Pełczyńska-Nałęcz doprowadza premiera do szału. Nie ma wszak nic bardziej kojącego serce od wściekłości naszych wrogów, prawda?
Rzeczywiście, Pełczyńska-Nałęcz stawia na konfrontację z premierem — taki program ogłosiła klubowi parlamentarnemu Polski 2050 przed głosowaniem. W sumie jest mocno naiwne, że Hołownia uważa, iż partia bez struktur i wyborców, w połowie niechętna Pałczyńskiej-Nałęcz będzie się jej rękami mścić na Tusku. Równie dobrze Tusk może odmówić awansu dla KPN i podzielić Polskę 2050, przejmując jej prorządowych posłów. Rzecz jasna na szali jest ryzyko turbulencji w obozie władzy, a może i utraty większości w Sejmie. Ale w Koalicji Obywatelskiej narasta przekonanie, że ze względu na nieobliczalność Hołowni i żądzę władzy Pełczyńskiej-Nałęcz prędzej czy później taka operacja będzie niezbędna.
Inna rzecz, że potencjalna kariera Hołowni w Narodach Zjednoczonych zależy w dużej mierze od lobbingu rządu w kluczowych krajach i u sekretarza generalnego ONZ. Wciąż to Tusk może się bardziej zemścić na Hołowni, doprowadzając do efektownej klęski międzynarodowych marzeń marszałka i sprowadzając go do roli szeregowego posła partii bez struktur i wyborców, którą w dodatku mu podzieli.
Szymon Hołownia jednak niewiele zrozumiał z polityki.
Zapraszam do lektury
Andrzej Stankiewicz