Zmarnowane lekcje historii
Czy ktoś przekonany o tym, że „Żydzi w obozie koncentracyjnym zorganizowali dwa powstania – kolejno: styczniowe i listopadowe”, jest w stanie krytycznie podejść do wypowiedzi Grzegorza Brauna na temat komór gazowych? Albo czy będzie odporny na historyczne manipulacje Moskwy? Odpowiedzi są oczywiste, bo i pytania retoryczne. Zadaję je, by wytłumaczyć, dlaczego blok tekstów w najnowszym numerze „Plusa Minusa”, poświęconych polityce pamięci, zaczynamy od edukacji.
Przytoczony cytat pochodzi z wypracowania licealisty, a zaczerpnąłem go od Marcina Cieleckiego. Właśnie jego opowieścią o szkolnych lekcjach historii otwieramy to wydanie. To jeden z najlepszych tekstów, jakie ostatnio czytałem, błyskotliwy, ale i trochę przerażający. Autor, sam będący nauczycielem, stawia taką tezę: eksperymenty z programami nauczania okaleczyły intelektualnie młodą część społeczeństwa – czyli nowych wyborców, nowych wiernych w Kościele, nowych pracowników.
Od edukacji przechodzimy do samej polityki historycznej. Robert Kostro, współtwórca i przez lata szef Muzeum Historii Polski, udowadnia w obszernym tekście, że polityka pamięci jest ważnym elementem narodowego bezpieczeństwa. Michał Szułdrzyński odnotowuje zaś reakcje na niedawną dymisję szefa Instytutu Pileckiego – liberalny salon wciąż myśli o polityce historycznej, której narzędziem ma być „Pilecki”, jako pachnącej faszyzmem prawicowej aberracji. Zapraszamy też w numerze, by pospierać się o historię – o powstanie warszawskie i o to, czy mit Kresów nie staje się obciążeniem dla polskich interesów na Wschodzie.
Zajmujemy się oczywiście również polityką bezprzymiotnikową. Oto krąży plotka, że Sławomir Mentzen paktuje z Donaldem Tuskiem. Piotr Zaremba rozbiera ją dla Państwa na części pierwsze. Inny pilny obserwator polityki, szef Ogólnopolskiej Grupy Badawczej Łukasz Pawłowski, przekonuje w wywiadzie, że sojusz Konfederacji z PO jest wykluczony. Mówi też ciekawie o tym, jak weta Karola Nawrockiego „dają tlen Tuskowi”.
Odrywamy się od polityki, by opowiedzieć o najpopularniejszych imionach nadawanych dzieciom w Polsce (Janusze są w odwrocie, a w cenie – oryginalność), o niekonsekwentnym stosunku ludzi Zachodu do idei minimalizmu, a na stronach kulturalnych – o plakacie w czasach sztucznej inteligencji (na warszawskim biennale widać, jak dobrze sobie radzi ta dziedzina sztuki) i o najważniejszym litewskim artyście – Čiurlionisie. A gdyby szukali Państwo serialu tak dobrego jak najlepsze filmy sensacyjne, polecam recenzję „Grupy zadaniowej” z Markiem Ruffalo.
Jak zaczęliśmy to wydanie od lekcji historii, tak nimi kończymy. O polskim sierpniu (1980) i polskim wrześniu (1939) pisze w felietonie Bogusław Chrabota, zwracając się do współczesnych politycznych liderów „ze świeżo wybranym prezydentem na czele”: „Czy rozumieją, że nie ma innych wyborów, niż sierpień i wrzesień? Że albo solidarność i wspólnota, albo narodowa klęska i rejterada?”. Co o tym myśli cytowany na początku licealista, wolę się nawet nie zastanawiać.