Kończy się raptem pierwsza doba kadencji prezydenta Nawrockiego, a już trzeba myśleć o długich 10 latach (reelekcja musi być) jego oświeconych rządów: nowej konstytucji, Polsce od morza do morza, a może i polskich koloniach w kosmosie, kto wie. Tyle już zainwestowano trudu w wykreowanie ofensywnego, sportowego wizerunku następcy Andrzeja Dudy, że nie ma o panu prezydencie wzmianki w mediach od lewa do prawa, w której nie padłyby słowa typu: ambitny, młody, fajter, lubi walczyć w ringu,
a do tego czyta, głównie Sergiusza Piaseckiego.
Oczywiście, zdrową energię nowicjusza w polityce należałoby umiejętnie skanalizować – i proszę się nie martwić, najlepsi ludzie nad tym pracują. Na przykład Jarosław Kaczyński, który "nie chce powtórzyć błędów", jakie przydarzyły się z Dudą. Po pierwsze: starannie dobrano Nawrockiemu personel jego kancelarii, zadbano o lojalnych łączników z partyjnym politbiurem. Po drugie: dokładane są starania, by Nawrocki nigdy nie osłabł w swoim antytuskowym zapale, tylko niezłomnie, krok po kroku, dążył do przyspieszonych wyborów.
Już zresztą zaczął.
O różnych aspektach tej precyzyjnie planowanej operacji
przeczytacie tu.
Natomiast w jaki sposób Tusk, Sikorski i spółka zamierzają odeprzeć szarżę – to nadal pozostaje niejasne. Raczej nie wystarczy powoływanie się na zapisy konstytucji o kompetencjach rządu i prezydenta.
Zakresy kompetencji to sprawa płynna, nawet w systemach bardziej okrzepłych niż polski. Donald Trump od tygodni próbuje zmusić szefa amerykańskiego banku centralnego do podejmowania decyzji po myśli rządu, a nie w interesie stabilności dolara. Szef Fed się opiera,
więc być może trzeba będzie go odwołać.
To na razie Trump odłożył, bo zajęty jest dopinaniem spotkania z Putinem. Właśnie ukarał Indie dodatkowymi cłami za kupowanie rosyjskiej ropy, więc
Kreml postanowił zaproponować rozmowy bez żadnych pośredników, oczywiście także bez udziału Ukraińców.
Wracając do lektur nowego prezydenta: "Kochanek Wielkiej Niedźwiedzicy" Piaseckiego sprzed prawie 100 lat to nie jest zły wybór. Chociaż nie wiadomo, czy nadaje się do resocjalizacji gangsterów w duchu patriotycznym, jak zdaje się podejrzewać Nawrocki. Podsuwam coś mniej chłopackiego: "Przepraszam za brzydkie pismo" Antoniny Tosiek – a nuż
książka o pamiętnikach wiejskich kobiet, także współczesnych Piaseckiemu, pomoże stać się "prezydentem wszystkich Polaków".