W lipcu 1997 r., akurat wtedy, kiedy zaczynałem pracować jako dziennikarz, Polskę nawiedziła powódź tysiąclecia. Jej sprawcą był tzw. niż genueński. Potem podobny cyklon wywoływał u nas powodzie m.in. w 2010 i ub. roku.
Niż genueński powstaje nad rozgrzanymi wodami Morza Śródziemnego, kiedy napływa tam chłodne powietrze z północy. Zrodzony z różnicy temperatur i dużej wilgotności powietrza niesie ogromne ilości wody i energii.
Jeśli powietrze pachnie wam dziś śródziemnomorsko – choć jak na lato jest raczej chłodne – to już wiecie dlaczego. Na głowy pada nam woda z Morza Śródziemnego.
"Gabriel" za nic ma sobie prognozy i porusza się nieco innym torem, niż przewidywano. Dzięki temu – jak pisze nasz specjalista od pogody Krzysztof Drozdowski – tym razem niż genueński ledwie nas muska. I oby tak zostało.
Wody – ale nie ulewnych opadów! – bardzo nam potrzeba.
Od zimy mieliśmy bowiem suszę. Dobrze, że choć wielka fala upału, która przetoczyła się w czerwcu nad Europą Zachodnią i mocno podgrzała m.in. Morze Śródziemne, nas w zasadzie ominęła.
Rozchwialiśmy klimat tak bardzo, że pogoda na sterydach to już norma. Jak się przed nią bronić? M.in. dbając o drzewa.
Rząd jakby tego nie rozumiał i ustami swojego rzecznika zapowiedział właśnie ich łatwiejszą wycinkę."Wielkie, okazałe drzewo można ściąć w kilka minut. Ale ile czasu potrzeba, by nowo posadzone urosło do takich rozmiarów?" – pyta retorycznie Aleksander Gurgul. Odpowiadam: 100, albo i 200 lat.
Szczęśliwie życie nie składa się z samych katastrof. Przepraszam za prywatę i
gorąco polecam własną rozmowę z holenderskim chemikiem prof. Bernardem Feringą, który w 2016 r. dostał Nagrodę Nobla za stworzenie nanobotów. Polecam nie tylko dlatego, że wywiady z noblistami są jeszcze rzadsze od samych Nobli.
Prof. Feringa, syn rolnika, który marzył, żeby zostać na gospodarstwie, zaraża energią i entuzjazmem. Rozmawiając z nim, czułem się podobnie jak wtedy, kiedy relacjonowałem lądowanie Pathfindera – pierwszego łazika NASA na Marsie. Pathfinder wylądował na Czerwonej Planecie w lipcu 1997 r., tuż przed początkiem naszej powodzi tysiąclecia. Ależ się miało wtedy marzenia. Świat miał być już tylko lepszy.